niedziela, 22 lipca 2012

„Obcy 3” David Fincher


Kolejny film i kolejny nietuzinkowy reżyser za kamerą. Pytanie tylko na ile film jaki możemy obejrzeć jest faktycznie dziełem Finchera? Czytając o produkcji „Obcego 3” rzuca się w oczy, że w zasadzie wszystkie osoby w nią zaangażowane wspominają ją koszmarnie. Scenariusz przepisywany i zmieniany kilkukrotnie, kłopoty z obsadzeniem stanowiska reżysera, czy kurczący się czas na produkcję to tylko część problemów filmu. Kiedy debiutujący David Fincher stanął za kamerą nie było niestety wiele lepiej i jak wspomina (niechętnie) w wywiadach efekt końcowy jaki znamy (łącznie z wersją specjalną filmu, która absolutnie nie jest wersją reżyserską) w dużej mierze nie jest jego autorstwa, a stoi za nim studio. O tyle to ciekawe, że wiele elementów, łącznie z ogólnym klimatem filmu wydaje się być bardzo w stylu jego wczesnych dzieł. Osobiście brałem „Obcego 3” zawsze za niezły wyznacznik stylu Finchera. Widzicie zatem jak bardzo można się mylić…


Jedno jest pewne, „Obcy 3” dość mocno podzielił fanów serii. Według mnie problem z tym filmem jest jeden. To świetny film, ale slaby sequel. Przy „Obcym” Camerona pisałem, że jest to kontynuacja idealna, film Finchera sprawdza się na tym polu średnio. Najbardziej jaskrawym przykładem jest uśmiercenie całej ekipy ocalonych poza Ripley. Sprawdza się dramaturgicznie, ale jest pójściem na łatwiznę jeżeli chodzi o kontynuację wątków poprzednich części cyklu. W ogóle jedyny istotny wątek „pociągnięty” konsekwentnie to kwestia korporacji Weyland-Yutani, bo pojawienie się „Bishopa” w finale tak naprawdę jest tylko niewielkim ukłonem w stronę fanów. Poza tymi elementami film tak naprawdę jest w pełni autonomicznym dziełem. I jako taki sprawdza się naprawdę nieźle.

Podoba mi się główny pomysł twórców na umieszczenie akacji w więzieniu/fabryce zamieszkanej w zasadzie tylko przez szczególnie niebezpiecznych przestępców i rozegranie wszystkich wątków z tego wynikających. Widzimy zaniedbane, zniszczone pomieszczenia ociekające wręcz turpistycznym klimatem co świetnie buduje nastrój grozy. Interesująco wypadają bohaterowie począwszy od tajemniczego lekarza Clemensa (moja ulubiona postać), poprzez ciekawie sportretowanych szefów więzienia, a na więźniach z charyzmatycznym Dillonem na czele skończywszy. Bardzo ciekawie wypada także konfrontacja na linii obcy-ludzie. W poprzedniej części widzieliśmy walkę opartą na technologii, w „Obcym 3” bohaterowie stają przed problemem jak unieszkodliwić potwora nie posiadając żadnej broni. A nie zapominajmy o bardzo ciekawym wątku Ripley, która musi stoczyć ostatnią walkę mając świadomość, że dla niej i tak jest to walka przegrana, co znajduje odzwierciedlenie w przejmującym finale.

Jednak w przeciwieństwie do poprzednich części nie wszystko zagrało. Sama postać Obcego została zmieniona zarówno pod względem jego fizjonomii jak i zachowania, co wydaje się nie do końca zrozumiałe w kontekście poprzednich części. Ponadto o ile sceny z Obcym na zbliżeniach wypadają niesamowicie (najbarwniejszy przykład to oczywiście słynna sekwencja z Obcym i Ripley w części medycznej), to niestety animacja potwora w pełnej krasie wypada dość słabo. Osobiście mam także mieszane uczucia co do sekwencji, w których widzimy świat oczami obcego. Zabieg znany z gier w filmie wypada nie do końca przekonująco.

Ale lekkie narzekania nie zmienią faktu, że moim zdaniem „Obcy 3” to mimo wszystko świetny film. Z niezłą historią, dusznym i ciężkim klimatem i mocnym zakończeniem. Jeżeli ktoś nastawiał się na bezpośrednią kontynuację wątków poprzednich filmów mógł poczuć się zawiedziony, ale dajcie mu szansę, bo to nadal górna półka horroru science fiction.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz