Kolejny film i kolejny nietuzinkowy
reżyser za kamerą. Pytanie tylko na ile film jaki możemy obejrzeć jest
faktycznie dziełem Finchera? Czytając o produkcji „Obcego 3” rzuca się w oczy,
że w zasadzie wszystkie osoby w nią zaangażowane wspominają ją koszmarnie.
Scenariusz przepisywany i zmieniany kilkukrotnie, kłopoty z obsadzeniem
stanowiska reżysera, czy kurczący się czas na produkcję to tylko część
problemów filmu. Kiedy debiutujący David Fincher stanął za kamerą nie było
niestety wiele lepiej i jak wspomina (niechętnie) w wywiadach efekt końcowy
jaki znamy (łącznie z wersją specjalną filmu, która absolutnie nie jest wersją
reżyserską) w dużej mierze nie jest jego autorstwa, a stoi za nim studio. O
tyle to ciekawe, że wiele elementów, łącznie z ogólnym klimatem filmu wydaje
się być bardzo w stylu jego wczesnych dzieł. Osobiście brałem „Obcego 3” zawsze
za niezły wyznacznik stylu Finchera. Widzicie zatem jak bardzo można się mylić…
Jedno jest pewne, „Obcy 3” dość
mocno podzielił fanów serii. Według mnie problem z tym filmem jest jeden. To
świetny film, ale slaby sequel. Przy „Obcym” Camerona pisałem, że jest to
kontynuacja idealna, film Finchera sprawdza się na tym polu średnio. Najbardziej
jaskrawym przykładem jest uśmiercenie całej ekipy ocalonych poza Ripley. Sprawdza
się dramaturgicznie, ale jest pójściem na łatwiznę jeżeli chodzi o kontynuację
wątków poprzednich części cyklu. W ogóle jedyny istotny wątek „pociągnięty”
konsekwentnie to kwestia korporacji Weyland-Yutani, bo pojawienie się „Bishopa”
w finale tak naprawdę jest tylko niewielkim ukłonem w stronę fanów. Poza tymi
elementami film tak naprawdę jest w pełni autonomicznym dziełem. I jako taki
sprawdza się naprawdę nieźle.
Podoba mi się główny pomysł
twórców na umieszczenie akacji w więzieniu/fabryce zamieszkanej w zasadzie
tylko przez szczególnie niebezpiecznych przestępców i rozegranie wszystkich
wątków z tego wynikających. Widzimy zaniedbane, zniszczone pomieszczenia ociekające
wręcz turpistycznym klimatem co świetnie buduje nastrój grozy. Interesująco
wypadają bohaterowie począwszy od tajemniczego lekarza Clemensa (moja ulubiona
postać), poprzez ciekawie sportretowanych szefów więzienia, a na więźniach z
charyzmatycznym Dillonem na czele skończywszy. Bardzo ciekawie wypada także
konfrontacja na linii obcy-ludzie. W poprzedniej części widzieliśmy walkę
opartą na technologii, w „Obcym 3” bohaterowie stają przed problemem jak
unieszkodliwić potwora nie posiadając żadnej broni. A nie zapominajmy o bardzo
ciekawym wątku Ripley, która musi stoczyć ostatnią walkę mając świadomość, że
dla niej i tak jest to walka przegrana, co znajduje odzwierciedlenie w
przejmującym finale.
Jednak w przeciwieństwie do
poprzednich części nie wszystko zagrało. Sama postać Obcego została zmieniona
zarówno pod względem jego fizjonomii jak i zachowania, co wydaje się nie do
końca zrozumiałe w kontekście poprzednich części. Ponadto o ile sceny z Obcym
na zbliżeniach wypadają niesamowicie (najbarwniejszy przykład to oczywiście
słynna sekwencja z Obcym i Ripley w części medycznej), to niestety animacja
potwora w pełnej krasie wypada dość słabo. Osobiście mam także mieszane uczucia
co do sekwencji, w których widzimy świat oczami obcego. Zabieg znany z gier w
filmie wypada nie do końca przekonująco.
Ale lekkie narzekania nie zmienią
faktu, że moim zdaniem „Obcy 3” to mimo wszystko świetny film. Z niezłą
historią, dusznym i ciężkim klimatem i mocnym zakończeniem. Jeżeli ktoś
nastawiał się na bezpośrednią kontynuację wątków poprzednich filmów mógł poczuć
się zawiedziony, ale dajcie mu szansę, bo to nadal górna półka horroru science
fiction.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz