Słowo „kultowy” mocno się zdewaluowało w ostatnich latach. Są jednak dzieła, którym statutu kultowych odmówić po prostu nie sposób. Dziś opowiem Państwu o jednym z nich - „Teksańskiej Masakrze Piłą Mechaniczną” Tobe Hoopera z 1974 roku.
Jak doszło do tego że film zrealizowany przez ekipę młodych twórców niezależnych za kwotę nieprzekraczającą 100 tys. dolarów zarobił w samych Stanach Zjednoczonych ponad 30 mln dolarów odnosząc niebywały sukces komercyjny oraz osiągając ogromną popularność wśród publiczności? Według mnie złożyło się na to kilka podstawowych czynników.
Twórcom udało się idealnie trafić w swój czas. O przełomie lat 60-tych i 70-tych zwykło się mawiać, że był to okres kiedy Stany Zjednoczone „straciły dziewictwo”. Tocząca się od blisko 10 lat wojna w Wietnamie powodowała liczne napięcia społeczno-polityczne w kraju. Jednocześnie społeczeństwo borykało się z sytuacją dla niego zupełnie niespotykaną i niewyobrażalną – kryzysem paliwowym (do czego Hooper w filmie bezpośrednio nawiązuje). Dodatkowo, świeżo w pamięci amerykanie mieli głośne morderstwa bandy Mansona. Wszystko to warunkowało narastający niepokój społeczny. Niewinne lata 60-te bezpowrotnie odchodziły do lamusa - sytuacja ta znalazła odzwierciedlenie w kinie. Po dominacji w kinie popularnym lat 60-tych kina science fiction (np. „To przybyło z przestrzeni kosmicznej”) oraz filmów o potworach (np. „Zabójcze ryjówki”) pojawiło się pokolenie młodych twórców, którzy stawili na realizm, a wykorzystując kino gatunkowe (horror, thriller, dramat) nie bali się zadawać pytań o kondycję społeczeństwa. Efektem tej swoistej „nowej fali” w kinie amerykańskim były filmy takie jak „Noc żywych trupów”, „Uwolnienie”, „Ostatni dom po lewej” czy w końcu „Teksańska masakra piłą mechaniczną”.
Idealne wcelowanie się w społeczny klimat to nie wszystko. Według mnie jedną z kluczowych kwestii jaka przyczyniła się do sukcesu „Teksańskiej Masakry Pila Mechaniczną” był, o ironio - niski budżet. Twórcy mając do dyspozycji niewielkie środki postawili na nieznanych aktorów, naturalistyczną scenografię i minimalistyczną muzykę (stworzoną przez samego Tobe Hoopera), która pogłębiała grozę. Moim zdaniem zarówno wygląd głównego nemezis bohaterów, jak jego domostwa to prawdziwy majstersztyk. I to wykonany nadzwyczaj prostymi środkami. Perfekcyjnie wykorzystano też miejsce akcji. W trakcie kręcenia zdjęć temperatura w Teksasie przekraczała 35 stopni i to widać na ekranie. Scenografia, muzyka i zdjęcia odpowiadają za złowieszczy i niepokojący klimat filmu, ale to co najważniejsze to Leatherface!
Postać głównego czarnego charakteru uzyskała szybko statut kultowy, a moim zdaniem gdyby nie popularność Leatherface’a nie pojawiłyby się zapewne takie ikony kina grozy jak Jason Voorhees, Freddy Kruger czy Mike Myers. Co ciekawe postać Leatherface była oparta na prawdziwej postaci Eda Geina, psychopaty, którego proces zakończył się w 1968 roku skazaniem na dożywotni pobyt w zakładzie psychiatrycznym. Udowodniono mu tylko dwa morderstwa, jednak w trakcie przeszukania jego farmy wyszło na jaw, że zajmował się bezczeszczeniem grobów i zwłok na masową skalę. Z ludzkich skór i kości robił meble czy lampy. Na jaw wyszły też akty kanibalizmu jakich się (ponoć) dopuścił. Historia wstrząsnęła opinią publiczną, a osoba Eda Geina posłużyła jako pierwowzór takim bohaterom kina grozy jak Norman Bates z „Psychozy” oraz Bufflo Bill z „Milczenia owiec”.
Siła rażenia filmu była na tyle duża, że w Wielkiej Brytanii dystrybucja filmu była zakazana przez cenzurę do lat 90-tych. Przy ocenie filmu stwierdzono, że nie można wyciąć jednej konkretnej sceny, która byłaby zbyt brutalna, ale ogólna atmosfera i klimat filmu są na tyle ciężkie, że brytyjskie umysły winny być pod ochroną. Jak można się domyślić dla twórców filmu była to marketingowa woda na młyn.
„Teksańska masakra piłą mechaniczną” wpłynęła istotnie na rozwój kina grozy. Mówi się, że film jest prekursorem najkrwawszej odmiany horroru – kina gore. Powszechnie jest uznawana za jeden z najważniejszych i najlepszych horrorów wszech czasów, a kopia filmu stanowi eksponat Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku. Ale jak się sprawdza po latach jako film? Rozpisałem się o filmie celowo pomijając fabułę, bo kto filmu nie widział, a lubi horror koniecznie powinien zapoznać się z tym filmem. „Teksańska masakra piłą mechaniczną” mimo prawie 40-tu lat na karku nie zestarzała się i nadal ma porażającą siłę rażenia. Wiem co mówię, widziałem ją na sali kinowej i na własne oczy mogłem się przekonać, że ten film nadal potrafi działać na widza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz