Joe Hill, mimo niespecjalnie
długiej listy literackich dokonań, szybko zyskał sobie oddanych czytelników.
Jego debiutancki zbiór opowiadań „Upiory XX wieku” wygrał prestiżową Bram Stoker
Award, a kolejne powieści – „Pudełko w kształcie serca” i „Rogi” ugruntowały
jego pozycję. Ale projekt, z którym wiąże się chyba największy sukces starszego
z synów Stephena Kinga to niewydany w Polsce, współtworzony z rysownikiem
Gabrielem Rodriguezem, komiks „Locke & Key”. Zachęcony lekturą „Rogów” i
licznymi pochlebstwami płynącymi pod adresem serii, postanowiłem zweryfikować
ile w zachwytach nad historią rodziny Locke jest prawdy.
Pierwszy album to „Locke & Key: Welcome to
Lovecraft”. Poznajemy w nim rodzinę Locke, która licząc na ukojenie po
dramatycznych wydarzeniach, wraca do starej rodowej posiadłości Keyhouse położonej
w miejscowości Lovecraft. Niestety, jak wkrótce dane im będzie się przekonać od
przeszłości nie łatwo uciec, a i sama posiadłość nie jest tak sielankowym
miejscem jak mogłoby się wydawać i także skrywa swoje mroczne tajemnice. Tajemnice
skupione wokół pewnej studni i kluczy, których użycie powoduje…
Powiem krótko, nie jestem w
stanie wyobrazić sobie lepszego otwarcia. Nie jestem specjalistą od komiksów,
ale opowieść Hilla i Rodrigueza od razu trafiła do ścisłego topu moich ulubionych.
Scenariusz Hilla to prawdziwa perełka okraszona do tego rewelacyjnymi, niezwykle
szczegółowymi rysunkami Rodrigueza. Mamy tutaj do czynienia z przeplatającymi
się historiami – kryminalnym dramatem rodzinnym i horrorem, które stanowią
iście wybuchową mieszankę. Genialny w swej prostocie wydaje się pomysł
wyjściowy z „magicznymi” kluczami, bo powoduje, że autorzy są ograniczeni jedynie
swoją wyobraźnią. I choć nie wszystkie rozwiązania fabularne są równie dobre (dlaczego Bode wykorzystał swój klucz w tak ograniczony sposób, skoro mógł spełnić prośbę w całości), chyba słuszne
wydają się niektóre zarzuty o operowanie pewnymi schematami (u mnie wątek wykorzystania Sama jako narzędzia przypomina podobny pomysł z „To” Kinga) to i tak
gwarantuję, że opowiadana historia Was wciągnie i poruszy.
Ale to co mnie osobiście
najbardziej powaliło to sposób prowadzenia narracji. Mamy do czynienia z
licznymi retrospekcjami, które stopniowo odkrywają przed nami zdarzenia,
których skutki bohaterowie odczuwają obecnie. Jednak to nie same zastosowanie
retrospekcji (choć świetnie wypadające) ma taką siłę oddziaływania, ale sposób kompozycji kadrów. Jak
wspomniałem, nie jestem ekspertem od komiksów, ale nigdy wcześniej nie
spotkałem z tak perfekcyjnym wykorzystaniem tego medium. Standardowo w prosty
sposób jestem w stanie sobie wyobrazić transkrypcję komiksu na książkę z
ilustracjami czy film. Tutaj nie jest to takie proste. Spółka Hill/Rodriguez
jest w stanie w kilku kadrach zawrzeć masę informacji i zaprezentować je w
unikatowy sposób. Przykład? Absolutnie mistrzowska sekwencja z Tylerem w domu
pogrzebowym. Ja nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak można by zrobić to
lepiej. To po prostu trzeba zobaczyć. Dodatkowo świetnie wypadają przejścia pomiędzy
poszczególnymi kadrami i ich rozłożenie na stronie jak w sekwencji z „pistoletem”
startowym. Mistrzostwo przez duże M.
Tak, „Welcome to Lovecraft”
stanowi perfekcyjny początek. Wprowadzając nas w świat tajemnic wokół rodziny
Locke odkrywa przed nami jedynie rąbek tajemnicy, tak że od razu pragniemy
sięgnąć po następne odsłony serii. I tym bardziej szkoda polskich czytelników,
bo komiks niestety nie został u nas wydany. Dla zainteresowanych polecam zakup
bezpośrednio ze Stanów. Cena z przesyłką za jeden album wyniesie Was połowę
nowego komiksu wydanego przez Egmont. I nie obawiajcie się o język. Komiks jest
napisany bardzo przystępnie, więc naprawdę nie trzeba być mistrzem we władaniu językiem
Szekspira. Ale jeżeli zdecydujecie się sięgnąć po komiks ostrzegam, że
najbliższe miesiące mogą Wam się bardzo wydłużyć. Dopiero startuje finałowa
seria przygód rodziny Locke, a uwierzcie, że „Welcome to Lovecraft” bardzo
zaostrzy Wasz apetyt na poznanie całej opowieści.
Szczerze mówiąc, pierwsze słyszę. A na komiksach to już w zupełności się nie znam i nie mam z nimi zbytnio styczności. Ale Twój tekst jak zwykle potrafi zachęcić ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że zachęta będzie skuteczna;) Warto!
Usuń