poniedziałek, 17 września 2012

„Coś na progu” – Wydanie specjalne



Od momentu kiedy pojawiły się pierwsze informacje o pomyśle na wydawanie numeru specjalnego „Coś na progu” zapełnionego opowiadaniami, ostrzyłem sobie na to wydawnictwo zęby. Kiedy okazało się, że w numerze pojawią się opowiadania Roberta E. Howarda, Artura Conan Doyle’a czy Brama Stokera nie posiadałem się wprost z radości, a moje oczekiwania jeszcze urosły. Lista nazwisk na okładce to bowiem w dużej mierze lista pisarzy na jakich się wychowałem. Z drugiej jednak strony miałem lekkie obawy, bo jak wiadomo nadmierne oczekiwania mogą zepsuć odbiór finalny dzieła. 

 
Uspokajam od razu. Wydanie specjalne „Coś na progu” broni się naprawdę dobrze, na przebogatym w ostatnim czasie w Polsce rynku antologii. Tematem przewodnim numeru jest Weird Fiction i w związku z powyższym na otwarcie otrzymujemy esej Ann i Jeffa VanderMeer (redaktorów bardzo dobrej strony poświęconej tematowi - link poniżej). Powiem szczerze, że ja nadal czuję się nieprzekonany czy jest sens w ogóle wydzielać takowy gatunek literacki skoro w zasadzie każde opowiadanie można sklasyfikować w ramach „bardziej precyzyjnych” gatunków. Przykładem jest wspomniany w tekście genialny zbiór Barkera „Księga krwi”, który dla mnie jest kwintesencją horroru, a autorzy traktują go jako ważny punkt współczesnego Weird Fiction. Niemniej esej sprawdza się wyśmienicie jako argument w dyskusji o tym „gatunku”.

Po akademickim otwarciu przyszła kolej na dział horror. Mamy tu opowiadanie Howarda z cyklu o Salomonie Kane (ciekawe, szczególnie dla fanów prozy twórcy Conana, którzy nie znali go z innych dokonań). Tekst Augusta Derletha, który choć horrorem raczej nie jest, to jako opowieść niesamowita wypada bardzo dobrze. No i oczywiście jedno z opowiadań na które czekałem najbardziej „Gościa Draculi” Brama Stokera. Historia bardzo spodobała mi się ze względu na klimat i atmosferę, która kojarzyła mi się mocno z filmami wytwórni Hammer. Finał jednak troszkę mnie rozczarował – odniosłem bowiem wrażenie, że powinna być to cząstka większej całości. Ogólna ocena części poświęconej grozie i tak wypada bardzo na plus.

Druga część to opowieści niesamowite. I od razu mamy tu prawdziwą perełkę – „Maszynę dezintegrującą” Artura Conan Doyle’a. Historia opowiedziana przez twórcę Sherlocka Holmesa jest zabawna i interesująca i stanowi zdecydowanie jeden z najjaśniejszych punktów zbioru. Także drugi z tekstów – „Zielona księżyc” Fritza Leibera to naprawdę wyśmienite opowiadanie rozgrywające się w postapokaliptycznym świecie i w tym przypadku o wyjątkowo ciężkim i lekko onirycznym klimacie.

Dział science fiction przynosi nam teksty dwóch klasyków i oba nie zawodzą. Przygodowe „Brakujące ogniwo” twórcy Diuny stanowi przyjemną odskocznię przed dość ciężkim w temacie, ale doskonałym opowiadaniem i kolejną perełką numeru. „Koszt życia” Sheckleya to według mnie science fiction najwyższej próby. W mojej ocenie jest to chyba najlepszy (chyba też przez zaskoczenie) tekst w zbiorze i choćby tylko dla niego warto sięgnąć po nowe „Coś na progu”.

Na zakończenie części z opowiadaniami mamy kryminał. „Podpalenie oraz…” Dashiella Hammetta dobitnie dowodzi, że twórca „Sokoła Maltańskiego” w pełni zasłużenie jest uznanym klasykiem „czarnego kryminału”.  A lekka i dowcipna wariacja Pawła Orłowca na temat Sherlocka Holmesa jest godnym zwieńczeniem numeru. 

Zwieńczeniem? Trochę się pośpieszyłem. W numerze specjalnym mamy bowiem jeszcze trzy elementy. Interesujący wywiad z sir Arturem Conan Doylem, kolejny bardzo dobry komiks Krzysztofa Chalika (według mnie ilustrator i twórca komiksów w „Cosiu” to jeden z najmocniejszych punktów ekipy Łukasza Śmigla) i coś za co należy się redakcji „Coś na progu” szacunek – wersja „Perfekcjonisty”, opowiadania Pawła Pollaka z poprzedniego numeru, bez poprawek. Należy się szacunek, bo trzeba mieć mówiąc kolokwialnie jaja aby przyznać się do błędu i w ten sposób zadośćuczynić prośbie autora (co ciekawe tekst czytało mi się lepiej w tej wersji, choć może to wrażenie, bo skali zmian, przyznam bez bicia, nie sprawdzałem).

Podsumowując cieszy mnie niezmiernie, że wydawnictwo Dobre Historie w krótkim czasie zbudowało naprawdę dobry magazyn dla miłośników fantastyki i kryminału. Co ważniejsze widać, że nie zamierza spocząć na laurach i nadal zamierza się rozwijać. Oby tak dalej, ja czekam z niecierpliwością na kolejną odsłonę „Coś na progu” (i inne projekty wydawnictwa), a wszystkim polecam zarówno numer specjalny, jak i wcześniejsze odsłony. Warto.

Dodatek:
Strona Ann i Jeffa VanderMeer gdzie można znaleźć między innymi opowiadania takich tuzów jak Algernon Blackwood czy Thomas Ligotti http://weirdfictionreview.com/

Jako, że „Księga krwi” jest obecnie dość trudno w Polsce dostępna polecam podcast Tchnienie Grozy, w którym Jacek Brzezowski czyta między innymi wzmiankowane w eseju o Weird Ficiton „W górach i miastach”. Można się przekonać na własnej skórze o przynależności gatunkowej tego wybitnego tekstu http://www.tchnieniegrozy.pl/

2 komentarze:

  1. Zgadzam się. Ja jak na razie jestem zadowolona z poziomu wszystkich trzech numerów. Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie najbardziej ciekawi teraz lista planowanych wydań poza "Coś na progu". Na jesieni ma się pojawić kolejna, po "Cieniach spoza czasu" książka i to pewnie będzie pierwszy poważny test dla wydawnictwa. Oby wyszli obronną ręką:)

      Usuń