Strony

sobota, 31 marca 2012

Czasopismo "Coś na progu"


Odkąd pojawiły się pierwsze informacje, że zespół odpowiedzialny za magazyn „Lśnienie” bierze się za nowy projekt byłem niezmiernie ciekaw efektów. „Lśnienie” było magazynem o dużym potencjale, który niestety w moim odczuciu nie był w pełni wykorzystany. Niemniej samo czasopismo wspominam dobrze, w szczególności ze względu na fakt, że dzięki niemu po raz pierwszy zetknąłem się z audiobookiem. 

Krótko po złożeniu zamówienia (dystrybucja „Coś na progu” na razie możliwa jest głównie poprzez stronę internetową) mój egzemplarz znalazł się w skrzynce pocztowej. Krótki rzut oka na zawartość zaostrzył mi apetyt. Seria artykułów poświęconych H.P. Lovecraftowi i jego twórczości, dwie opowieści (Edward Lee, Stefan Grabiński), część poświęcona kryminałom oraz kilka artykułów i różnych felietonów.  Całkiem smakowicie.


Wiedziony ciekawością na pierwszy rzut wziąłem niepublikowane wcześniej w Polsce opowiadanie Edwarda Lee pt. „Makak”. Ten gość jest naprawdę ostro popieprzony. Zważywszy, że wydawnictwo Replika już zapowiedziało dwie kolejne książki Lee, świetna passa jaką miał w naszym kraju w 2011 roku może być podtrzymana. Druga opowieść to nowela klasyka polskiej opowieści niesamowitej Stefana Grabińskiego czyli „Engramy Szatery”. Wstyd przyznać, ale nie miałem okazji zapoznać się z dokonaniami Grabińskiego. Moje wrażenia po lekturze? Bardzo dobre. A ze względu na ostatnie wydarzenia jakie miały miejsce w Polsce fabuła opowieści powodowała u mnie dodatkowy zimny dreszcz. Przeczytajcie a przekonacie się o czym mówię. Świetny pomysł aby w trakcie trwania roku Grabińskiego także w takiej formie promować jego twórczość. 

Po dwóch świetnych tekstach fabularnych zapoznałem się z głównym tematem numeru. Nie ukrywam, że jestem wielkim fanem Lovecrafta, a poświęcone jemu i jego pracom artykuły w „Coś na progu” są różnorodne, interesujące i na bardzo dobrym poziomie. Szczególnie godne uwagi są  teksty poświęcone ważnej, a w Polsce mało znanej gałęzi twórczości pisarza czyli listom i esejom oraz artykuł o ponadczasowości jego prozy. Obchodzona właśnie 75-ta rocznica śmierci pisarza to świetna okazja aby przybliżyć jego twórczość. Kolejny raz widać, że ekipa tworząca pismo miała wyjątkowo przemyślaną koncepcję numeru. Duże brawa.

„Coś na progu” to w zamyśle jego twórców nie tylko horror i opowieści niesamowite, ale także kryminał reprezentowany w numerze przez interesujący (choć zawierający mnóstwo spojlerów) artykuł poświęcony cyklowi Wallenderowskiemu Mankella oraz tekst o Borysie Akuninie. Lubię kryminały, zatem z mojego punktu widzenia takie uzupełnienie tematów to świetna sprawa.

Jednak bloki tematyczne to nie wszystko. W numerze mamy także między innymi tekst Dawida Kaina poświęcony bardzo modnemu i głośnemu ostatnio (także w Polsce) nurtowi Bizarro Fiction (mój umysł tego nie ogarnia), czy napisany niezwykle ciekawie i profesjonalnie artykuł o animowanej japońskiej grozie. A na deser są jeszcze felietony Bartka Czartoryskiego oraz Marcina Wrońskiego. Dużo interesujących, dobrze napisanych tekstów. Na koniec krótko o wyglądzie gazety. Podoba mi się zabieg z wydaniem pisma w formacie książkowym. Zawartość jest czarno-biała, ale graficznie i edycyjnie bez zarzutu. 

Lubię być pozytywnie zaskakiwany, a nowe czasopismo „Coś na progu” to zdecydowanie bardzo przyjemna niespodzianka i doskonale wydane 8,9 zł. Widać, że ekipa wydawnicza wiele się nauczyła od czasów "Lśnienia" i od początku miała bardzo dobrą i przemyślaną konstrukcję pierwszego numeru. Teksty różnorodne i interesujące, a wszystko razem spójne i dobrze wydane. Liczę, że czytelnicy nie zawiodą, a wydawnictwo stojące za „Coś na progu” czyli Dobre Historie nie spocznie na laurach i kolejne numery także będą na podobnie wysokim poziomie. Polecam!

4 komentarze:

  1. Jako współautor tekstu o Wallanderze, chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz: nie da się pisać o konkretnym problemie w literaturze, bez zdradzania fragmentów fabuły. Nasz tekst był o mordercach. jak napisać o mordercy, nie pisząc kim on jest? Spoilerów powinien unikać recenzent, pisząc o książce. W dłuższym artykule, który nie jest jedynie historycznym rysem poświęconym autorowi, jest to nie do zrobienia ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Rafale, świetnie to rozumiem i proszę nie traktować zasygnalizowania spojlerów jako zarzut. Chciałem tylko ostrzec tych, którzy sami chcieliby przejść przez historię Wallandera aby zapoznali się z tekstem po skończonej lekturze. Osobiście uważam, że ten konkretny cykl kryminałów, ze względu na podejmowaną tematykę, świetnie się nadaje do pogłębionej analizy. Państwa tekst bardzo dobrze się w taki nurt wpisuje i jako wielki fan cyklu z przyjemnością go przeczytałem

      Usuń
  2. "tekst o Borysie Akuninie"

    O, to muszę wtedy przeczytać.

    Z drugiej jednak strony, czy wydawanie pisma w 2012 roku dla ludzi, którzy superpłynnie posługują się nowymi technologiami ma sens? Nie lepiej wejść w sieć w spektakularny i przemyślany sposób?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem projekt internetowy cały czas powstaje i jest dopieszczany. Na razie dodatkowe treści Dobre Historie umieszczają w ramach bloga http://cosnaprogu.blogspot.com/

      A czy ma sens wydawanie pisma? Dyskusja się toczy na wszelkich forach i nie tylko od momentu ogłoszenia projektu. Ja lubię formę papierową i jest dla mnie w pełni komplementarna do internetu. Ale w tej chwili rynek prasy to dżungla i tak naprawdę to od nas, czytelników zależy czy i jak długo w formie papierowej "Coś na progu" przetrwa. Ja trzymam za to kciuki.

      Usuń